Są takie rzeczy, które zaskakują nas wszystkich w pierwszych miesiącach pracy w zawodzie lekarza. I nawet jeśli o części z nich słyszeliśmy na studiach od starszych kolegów i koleżanek, to i tak na niewiele się to zdaje. Gdy przychodzi co do czego, wszyscy czujemy się tak samo zdziwieni. Częściowo ma to związek z faktem, że dla zdecydowanej większości studentów medycyny jest to pierwsza poważna praca w życiu. Pomijając kilkumiesięczne zajęcia dorywcze, rzadko kiedy zdarza się, aby przyszły lekarz łączył studia z pracą na etacie. Jest to po prostu bardzo trudne do zrealizowania, a często wręcz niewykonalne. Nic więc dziwnego, że pierwsze miesiące pracy w zawodzie to przede wszystkim czas przyzwyczajania się do nowego trybu życia.

Co stanowi największe zaskoczenie w tym okresie?

Sprawdzian wiedzy

Rozpoczęcie pracy oznacza koniec regularnych wejściówek, kolokwiów i odpytywania. Studia definitywnie się skończyły, a mimo to motywacja do poszerzania wiedzy okazuje niepomiernie większa. Od tego momentu bowiem to, co wiesz, a także ewentualne braki w Twojej edukacji decydują o jakości wykonywanej przez Ciebie pracy. Nikt już Cię nie pyta, czy wiesz jak coś zrobić. Zazwyczaj z góry zakłada się, że posiadasz odpowiednią wiedzę i kompetencje. Po prostu dostajesz zadanie do wykonania i oczekuje się, że wykonasz je na wysokim poziomie. Jeśli czegoś nie wiesz, czujesz się zawstydzony i starasz się jak najszybciej uzupełnić swoje braki. Wertujesz więc  książki, doczytujesz, przypominasz sobie pewne zagadnienia, a potem ćwiczysz je w praktyce.

W teorii każdy z nas wie, że bycie lekarzem wiąże się z nieustannym pogłębianiem wiedzy i uczeniem się nowych rzeczy. W praktyce jednak stanowi to pewnego rodzaju zaskoczenie. Zwłaszcza że od tej chwili tylko od Ciebie zależy, kiedy i w jaki sposób będziesz się uczyć. Oczywiście większość z nas ma duże ambicje i chce być dobra w tym, co robi. Dodatkowo zwykle praca w wybranej specjalności jest zgodna z naszymi zainteresowaniami. Przekłada się to bezpośrednio na wysoki poziom motywacji do nauki. Niestety mimo to często okazuje się, że jest na to zdecydowanie mniej czasu, niż miało to miejsce na studiach. Praca kończy się znacznie później niż zajęcia na uczelni, a do tego często dochodzą jeszcze godziny spędzone w poradni, a także zwykłe codzienne obowiązki, takie jak zrobienie zakupów, posprzątanie mieszkania czy ugotowanie obiadu. Po tym wszystkim zwykle marzysz już tylko o odpoczynku i spędzeniu czasu w towarzystwie bliskich. W takich warunkach znalezienie czasu na poszerzanie wiedzy, choć oczywiście możliwe, stanowi pewne wyzwanie. Okazuje się, że kiedy wreszcie chcesz się uczyć z własnej nieprzymuszonej woli, masz na to zaskakująco niewiele czasu.

Warto w tym miejscu wspomnieć, że w pracy lekarza liczy się nie tylko wiedza i doświadczenie, ale również uwarunkowania danego ośrodka medycznego. Dotyczy to wielu różnych aspektów pracy. Mam tu na myśli m.in. dostęp do specjalistów innych dziedzin, którzy w danym momencie (np. w środku nocnego dyżuru) są w stanie skonsultować dla Ciebie dany przypadek czy też dostęp do określonych badań dodatkowych. Oczywiście w sytuacjach niecierpiących zwłoki można przesłać pacjenta do takiej jednostki, która jest w stanie wykonać potrzebną diagnostykę, ale na co dzień tego typu ograniczenia kształtują postępowanie lekarskie i sposób pracy. Jest to kolejna rzecz, która może stanowić pewnego rodzaju zaskoczenie. Ostatecznie liczy się nie tylko wiedza książkowa, ale przede wszystkim praktyka w danej jednostce medycznej.

Rozmawianie

Konieczność przekazywania różnego rodzaju informacji medycznych pacjentom nie stanowi żadnego zaskoczenia. Jako lekarz jesteś do tego przygotowywany przez całe studia i choć początkowo możesz mieć z tym pewne trudności, po jakimś czasie staje się to dla Ciebie coraz łatwiejsze. Zupełnie inną kwestią jest rozmawianie z rodzinami pacjentów. Ilość tych rozmów może być dla Ciebie sporym zaskoczeniem. To oczywiste, że zmartwieni członkowie rodziny chcą wiedzieć, co dzieje się z ich dzieckiem, mamą, tatą lub dziadkami. Jest to szczególnie widoczne na oddziałach, na które trafiają osoby w bardzo młodym lub bardzo zaawansowanym wieku, tam, gdzie przeprowadzane są zabiegi chirurgiczne bądź w miejscach, gdzie pacjent spędza wyjątkowo dużo czasu (np. w szpitalach psychiatrycznych). Wiąże się to z tym, że rodziny będą regularnie przerywać Twój codzienny rytm pracy telefonami bądź wizytami w oddziale. Może się zdarzyć, że stan zdrowia jednego pacjenta będzie przedmiotem zainteresowania kilku różnych osób. Trzeba być przy tym bardzo ostrożnym i zawsze sprawdzać w dokumentacji, czy osoba ta została upoważniona przez pacjenta do udzielania informacji. W przeciwnym razie nie możesz jej przekazać żadnych wiadomości, włącznie z tym, czy ich krewny bądź znajomy leży na danym oddziale. Mimo że może się to spotkać ze sporym oporem bądź naciskami ze strony osoby odwiedzającej, należy zachować ostrożność i dyskretnie dopytać pacjenta, czy chce zmienić swoje oświadczenie.

Odrębną kwestią jest fakt, że nie wszystkie przychodzące do Ciebie rodziny będą przyjaźnie nastawione. Część z nich będzie posiadać już pewne wyrobione wcześniej opinie na temat placówki, w której pracujesz lub lekarzy w ogóle. Zachowanie miłej, otwartej i empatycznej postawy w takich okolicznościach nie zawsze jest proste. Uważam jednak, że warto się o to starać. Nieraz widziałam już, jak lekarze wytrąceni z równowagi zaczynali odpowiadać w opryskliwy, nieprzyjemny sposób. To tylko pogłębia wzajemne niezrozumienie i sprzyja konfliktom. Zdaję sobie sprawę, że czasami wykrzesanie z siebie jeszcze jednego uśmiechu i wykazanie się cierpliwością do odpowiadania na lawinę pytań nie jest łatwe. W szczególności po długim dniu pracy, przed czekającym Cię dyżurem lub kolejnymi godzinach spędzonymi w poradni. Ja również często czuję, jak rodzi się we mnie irytacja i mam ochotę odpowiedzieć w sposób, którego nie można określić mianem profesjonalnego. W takich momentach pomaga mi uświadomienie sobie, że tak naprawdę wszyscy tkwimy w tym samym systemie. Systemie ochrony zdrowia, któremu bardzo daleko jest do ideału. Rodziny pacjentów mogą nie rozumieć pewnych mechanizmów jego działania, mogą czuć frustrację długim czasem oczekiwania i nie zdawać sobie sprawy z ilości pacjentów (i dokumentacji), jaką musisz się każdego dnia zajmować. Nie należy ich za to winić. Ciepła, pełna zrozumienia, a kiedy trzeba stanowcza postawa w większości przypadków odpłaci Ci się tym samym – sympatią i wdzięcznością pacjentów oraz ich rodzin.

Dokumentacja

Każdy przyszły lekarz wie, że w pracy czeka go ogrom papierkowej roboty. Póki co tak właśnie wygląda organizacja systemu ochrony zdrowia w Polsce. I choć powoli pojawiają się różnego rodzaju rozwiązania, które mają za zadanie to zmienić (jak np. e-ZLA czy e-recepta), to i tak w szpitalach króluje tradycyjna dokumentacja. Choć początkowo może to budzić pewien opór i niezrozumienie, to po kilku miesiącach jakoś do tego przywykniesz. Sama liczba papierów do wypełnienia to jedno, natomiast to, co dokładnie należy w nich umieszczać to zupełnie inne zagadnienie. Ogromnym zaskoczeniem było dla mnie odkrycie, jak wiele formuł zawiera się w historii choroby tylko po to, aby móc później obronić się w przypadku ewentualnego pozwu. Jeśli zaczynasz pracę w szpitalu, szybko okaże się, że wszystko to, co robisz, musisz bezwzględnie umieścić w dokumentacji medycznej. Niezależnie od Twoich dobrych chęci, wiedzy czy doświadczenia, każdy nawet najmniejszy krok, który poczyniłeś w celu ochrony życia lub zdrowia pacjenta musi zostać opisany w odpowiedniej notatce. Podobnie zgody na różnego rodzaju zabiegi medyczne powinny być dobrze udokumentowane w historii choroby z podkreśleniem, że były to tzw. świadome zgody (udzielone przez zdolne do tego osoby, posiadające wszystkie niezbędne informacje na temat danej procedury). W przeciwnym razie łatwo będzie podważyć zasadność przeprowadzenia określonych czynności medycznych w przypadku sprawy sądowej. Jest to nie tyle zaskakujące, co wręcz przerażające, jak bardzo ostrożni i skrupulatni musimy być każdego dnia przy uzupełnianiu dokumentacji medycznej.

Przy tej okazji warto również wspomnieć o systemach informatycznych, które działają w poszczególnych placówkach. Nie ma jednego, uniwersalnego systemu obowiązującego we wszystkich jednostkach medycznych. Jeśli więc zdecydujesz się na pracę w kilku miejscach, musisz liczyć się z koniecznością przyzwyczajenia się do różnych programów komputerowych. Każdy z nich rządzi się swoimi własnymi zasadami, które nie zawsze są intuicyjne i łatwe do zrozumienia. W większości systemów można wystawiać skierowania do poradni specjalistycznych, szpitali, na badania diagnostyczne, zlecenia na transport czy też skierowania na badania laboratoryjne (tu należy znać odpowiednie skróty poszczególnych badań, które nie zawsze pokrywają się z oficjalnie przyjętą w medycynie terminologią). Zaznajomienie się z tym wszystkim zajmuje trochę czasu.

Czas spędzony w pracy

Sporą zmianą w stosunku do czasów studenckich jest ilość godzin spędzanych każdego dnia w pracy. Zwłaszcza jeśli od samego początku zaczynasz również dyżurować samodzielnie lub w ramach tzw. dyżurów towarzyszących. Jest to szczególnie dotkliwe dla tych spośród nas, którzy wcześniej nie pracowali na pełnym etacie i dla których jest to tak właściwie pierwsza poważna praca w życiu. Nagle okazuje się, że ilość Twojego wolnego czasu kurczy się do zaledwie kilku późnych godzin popołudniowych lub wieczornych. W pierwszych tygodniach pracy naprawdę ciężko jest się do tego przyzwyczaić. Po wielu godzinach spędzonych w szpitalu lub poradni, gdzie jako początkujący pracownik dopiero zapoznajesz się z zasadami funkcjonowania danej jednostki i uczysz się wielu nowych rzeczy, do domu wracasz naprawdę zmęczony i nie masz już ochoty na żadne dodatkowego aktywności. Pocieszająca wiadomość jest taka, że do wszystkiego można się przyzwyczaić. Dotyczy to również kilkunastogodzinnych lub całodobowych dyżurów, choć początkowo wydaje się, że to niemożliwe, aby pracować w takim trybie na dłuższą metę.

Warto w tym miejscu wspomnieć o tym, jak łatwo jest wpaść w wir pracy. Po rozpoczęciu kariery w zawodzie lekarza szybko zorientujesz się, że na rynku nie brakuje ogłoszeń z licznymi ofertami zatrudnienia dla medyków. Jeśli tylko chcesz, możesz w łatwy sposób podjąć pracę nie tylko w szpitalu w ramach rezydentury, ale również w poradni (np. Podstawowej Opieki Zdrowotnej) lub w Nocnej Pomocy Lekarskiej, w tzw. NPL-u. Znam osoby, które po wyjściu ze szpitala codziennie przemieszczają się do swojego drugiego miejsca pracy, a w pozostałe wolne dni dyżurują. W ten sposób możesz doprowadzić do sytuacji, w której cały Twój wolny czas zamknie się pomiędzy godziną 21 wieczorem a 6 rano następnego dnia (pod warunkiem, że danego dnia nie masz dyżuru). Oczywiście jeśli w danym momencie pilnie potrzebujesz gotówki np. na wkład własny do kredytu, budowę domu, zakup mieszkania lub samochodu, jest to doskonałe krótkoterminowe rozwiązanie, które umożliwi Ci w szybki sposób zwiększenie ilości pieniędzy na koncie bankowym. Niestety rzeczywistość pokazuje, że są osoby, które w ten sposób żyją całymi latami. Na pytanie, czy aby na pewno jest to dobry sposób na spędzenie reszty życia, każdy z nas musi odpowiedzieć sobie sam.

Pozytywne zaskoczenie

Do tej pory skupiłam się w większości na negatywnych aspektach pierwszych miesięcy pracy w zawodzie lekarza. Na szczęście są też rzeczy, które zaskakują pozytywnie i czynią codzienne obowiązki przyjemnymi. Dla mnie jedną z takich rzeczy okazała się praca w zespole. Świadomość tworzenia grupy ludzi, którym na co dzień przyświeca ten sam cel, jest bardzo motywująca. Trafiłam na zespół, w którym ludzie nie tylko chętnie dzielą się swoją wiedzą i doświadczeniem, ale również wspólnie tworzą przyjemną atmosferę pracy. Stanowi to ogromny przeskok w stosunku do tego, w jaki sposób jest się odbieranym na studiach czy nawet podczas stażu podyplomowego. Bardzo pozytywnie zaskoczyło mnie to, jak szybko zostałam zaakceptowana przez resztę zespołu i zaczęłam być traktowana jak jego równoprawny członek. Oczywiście w dużej mierze zależy to od miejsca, w którym rozpoczynasz pracę. Są takie zespoły i tacy opiekunowie specjalizacji, których śmiało można określić mianem mentorów – gotowi do dzielenia się swoją wiedzą, wspólnie omawiający trudniejsze przypadki, polecający fachową literaturę, a nawet regularnie sprawdzający zakres Twoich umiejętności. Takich ludzi warto się trzymać. Są też niestety i takie miejsca, w których jest zupełnie na odwrót. Takie, w których na porządku dziennym będzie wywieranie presji na pracownikach, dewaluowanie ich umiejętności i nieudzielanie im potrzebnego wsparcia. Nie zapominaj, że jeśli znajdziesz się w takiej sytuacji, zawsze możesz starać się o zmianę miejsca pracy, a w przypadku specjalizacji – o zmianę miejsca odbywania szkolenia.

Mówiąc o atmosferze w miejscu pracy, nie sposób nie wspomnieć o tym, jak ważna jest współpraca pomiędzy poszczególnymi zawodami medycznymi. Łatwo można to sobie wyobrazić na przykładzie personelu lekarskiego i pielęgniarskiego, ale dotyczy to także innych profesji. Wielokrotnie jeszcze w trakcie studiów widziałam, z jak otwartą wrogością lub niechęcią potrafią traktować się osoby pracujące na tych dwóch stanowiskach. W tym miejscu należy podkreślić, że choć każdy z nas ma nieco inne obowiązki i kompetencje, nie należy zapominać o wzajemnym szacunku i docenieniu pracy wykonywanej przez drugą osobę. Zdarza się, że jako młodzi lekarze często musimy wypracować od nowa metody porozumienia, które dawno temu zostały zaprzepaszczone przez naszych poprzedników. Mimo że początkowo spotykałam się z różnym nastawieniem ze strony osób pracujących na innych stanowiskach, bardzo pomogło mi uświadomienie sobie, że tak naprawdę wszystkich nas łączy to samo – chęć pomocy pacjentom i wykonania pracy na wysokim poziomie, a także niechęć do pracowania w ilości przekraczającej nasze możliwości. Dzięki temu na co dzień udaje mi się nawiązać potrzebną nić porozumienia i współpracować na satysfakcjonującym obie strony poziomie. Nie ulega jednak wątpliwości, że nieco zaskakujące w pierwszych tygodniach pracy może okazać się, jak wiele obopólnych starań wymaga ta współpraca.

Podsumowanie

Początki nigdy nie są łatwe i dotyczy to również pierwszych miesięcy pracy po studiach. Nawet jeśli wydaje Ci się, że jesteś przygotowany do tego, co Cię czeka, najprawdopodobniej znajdą się takie rzeczy, które bardzo Cię zaskoczą. Część z nich opisałam powyżej, ale mam świadomość, że lista ta jest znacznie dłuższa i zależy również od konkretnego miejsca, w którym podejmiesz pracę. Całe szczęście w moim przypadku dużo z rzeczy, które mnie spotkały, zaskoczyło mnie w sposób pozytywny i sprawiło, że ani przez moment nie pożałowałam decyzji dotyczących wyboru ścieżki zawodowej. Mam nadzieję, że w Twoim przypadku będzie tak samo.