Na 5. roku studiów odbyłem swoją pierwszą rozmowę poświęconą przygotowaniom do Lekarskiego Egzaminu Końcowego. Szukałem wśród przyjaciół odpowiedzi na pytania jak oraz kiedy zacząć się uczyć. Z tych dyskusji wyłoniły się dwie główne strategie. Zdaniem jednych najlepiej usiąść do nauki zaraz po studiach i włożyć wysiłek w pierwsze podejście. Drudzy sugerowali wykorzystanie wakacji wypoczynkowo i zdanie egzaminu “na poważnie” w trakcie stażu.

Spór ten wydaje się być nierozwiązany do dziś. W zeszłym tygodniu na zaproszenie IFMSA Poland Oddział Poznań miałem przyjemność poprowadzić spotkanie z cyklu “Poznaj swoją specjalizację”, poświęcone tym dwóm tematom – stażowi oraz egzaminowi (kompletne nagranie znajdziecie na końcu wpisu!). Pytania uczestników utwierdziły mnie w przekonaniu, że studenci ostatnich lat studiów wciąż mają olbrzymie wątpliwości związane z wyborem najlepszego planu na wakacje, LEK i staż.
Czy można jakkolwiek rozstrzygnąć tę kwestię?

Statystyki egzaminów z ostatnich lat publikowane przez CEM nie bez powodu podzielone są na dwie tabele. Pierwsza z nich zbiera wyniki osób, które ukończyły studia w przeciągu ostatnich 2 lat, a druga tych, które uczelnię opuściły wcześniej. Zastanawialiście się kiedyś, dlaczego CEM tak to przedstawia? Zależność pomiędzy średnim wynikiem a długością okresu od zakończenia studiów do egzaminu jest ewidentna – im dłużej zwlekamy, tym niższy wynik. Różnice są tak znaczące, że wyniki dla wspomnianych dwóch grup publikuje się osobno, aby te dane miały jakąkolwiek wartość.

Wnioski wynikające ze statystyk potwierdzają też historie moich znajomych oraz naszych kursantów. Ci, którzy zmierzyli się z LEK-iem zaraz po studiach, są zwykle zadowoleni, a ci, którzy czekali do stażu, zwykle żałują. Dlaczego zatem zdania na temat najlepszego czasu na naukę do LEK-u są tak bardzo podzielone wśród studentów?

Moim zdaniem wynika to z paru błędnych założeń, które niestety rzadko możemy zweryfikować do momentu rozpoczęcia stażu. Często jedynym argumentem na rzecz nauki zaraz po studiach, który potrafimy znaleźć, jest posiadanie wciąż stosunkowo “świeżej” wiedzy z ostatniego roku. Jest to oczywiście prawda, aczkolwiek niepełna. Równie ważnych argumentów jest więcej, ale ze względu na brak dialogu w środowisku nie jesteśmy ich świadomi na etapie planowania okresu wakacyjnego. Czas jednak zweryfikować błędne założenia i obalić mity krążące wokół nauki na stażu.

W pogoni za specką

Argumentem na rzecz nauki na stażu, który najczęściej pada z ust młodych lekarzy jest zmęczenie. Po wyczerpujących studiach i morderczej, ostatniej sesji, jedyne, o czym marzy większość świeżo upieczonych absolwentów to wyjazd z kraju i porządny odpoczynek. Sam doskonale pamiętam to uczucie i rozumiem ich w pełni.

To, czego nie rozumiem, to dlaczego jest nam wpajane, że staż trzeba zacząć jak najszybciej po studiach, a po stażu trzeba natychmiast rozpocząć specjalizację. Trzeba, bo jak nie, to… no właśnie, to co?

Nic nie stoi na przeszkodzie, aby po stażu zrobić sobie kilka miesięcy, a nawet lat przerwy! To środowisko naciska na nas już od początku studiów, abyśmy wzięli udział w tym szaleńczym wyścigu. Wbija się nam do głów, że musimy od razu zacząć się specjalizować, bo inaczej stracimy “cenny czas”. Z tego powodu wiele osób decyduje się na dłuższe wakacje i odpoczynek zaraz po studiach, a nie po stażu.

Patrząc szerzej na to zjawisko z perspektywy czasu stwierdzam, że jest to jeden z głównych powodów, przez które nie trafiamy na wymarzone specjalizacje. Rozpoczęcie jakiejkolwiek, ale natychmiast, staje się ważniejsze niż rozpoczęcie tej właściwej.

Tymczasem lekarz po ukończonym stażu ma bardzo wiele opcji pracy i utrzymania się na znakomitym poziomie! Przerwa nie musi więc wcale oznaczać dalszego obciążania budżetu rodziców. 🙂 Znam wiele osób, które wykorzystały przerwę po stażu na pracę w POZ lub NPL. Nie przemęczając się, odłożyły w ciągu roku wystarczająco dużo, aby przed rozpoczęciem specjalizacji pojechać jeszcze na długie wakacje, mając jednocześnie oszczędności na szkolenia i konferencje. Przy okazji poznały dużo lepiej system opieki zdrowotnej, ugruntowały praktyczną wiedzę i zaczynały rezydenturę z dużo silniejszym poczuciem kompetencji.

Oczywiście życie pisze przeróżne scenariusze i nie dla każdego przerwa będzie miała sens. Warto jednak pamiętać o tej możliwości, rozważając w kontekście nauki stan swoich zapasów energetycznych. 🙂

“Zaraz, zaraz” – powiecie jednak. “Nie chodzi tylko o zmęczenie po studiach! Przecież staż to też nauka, więc w tym czasie łatwiej przygotować się jednocześnie do egzaminu”. Cóż, sam tak myślałem. A jak jest naprawdę?

Staż a LEK

Na papierze wszystko wygląda elegancko. 11 tygodni interny, 8 pediatrii, kilka tygodni na chirurgii i tak dalej. W sumie rok pracy i nauki. Praktyczna wiedza z oddziałów połączona z nauką teorii po powrocie do domu powinna najlepiej przygotować do egzaminu. Tak przynajmniej uważałem.

Rzeczywistość wyglądała zupełnie inaczej. LEK jest egzaminem czysto teoretycznym, tak jak nasze studia. Pytania konstruowane są, opierając się na podręcznikach (no, zwykle…), a nie wiedzy praktycznej. Szybko uświadomiłem sobie, że doświadczenie ze stażu niewiele pomaga mi w przygotowaniu do egzaminu. Ba! Czasem nawet szkodziło, gdy wiedza zdobyta na oddziale od starszych kolegów nie pokrywała się w 100% z podręcznikami z listy CEM…

Założenie, że dzięki wiedzy ze stażu uzyskamy bezwysiłkowo wyższy wynik na egzaminie jest zatem całkowicie błędne. Czasu na naukę jest dużo mniej, niż nam się wydaje, a wiedzę z oddziałów ciężko weryfikować. Z czasem okazuje się więc, że staż zamiast pomagać, coraz bardziej przeszkadza w nauce, a wręcz niekiedy ją uniemożliwia. Jak to się dzieje?

Porównajmy dwa scenariusze – nauki w wakacje i na stażu. W pierwszym przypadku większość z nas ma po prostu wolne. Można się wyspać, zadbać o zdrowie, pogoda sprzyja dobremu samopoczuciu. Jesteśmy może nieco rozleniwieni, ale postanawiamy rozpocząć naukę. Zajmuje nam ona, w zależności od potrzeb i celów 5, 6, może 8 godzin. Informacje sensownie łączą się ze sobą, sporo pamiętamy z niedawno zdanych egzaminów. Po każdej sesji zamykamy książki i ruszamy w miasto, spotykamy się ze znajomymi albo odpoczywamy. 🙂

W drugim scenariuszu podchodzimy do pierwszego LEK-u, żeby “wybadać teren”, otrzymujemy (raczej niezbyt satysfakcjonujące) wyniki i mamy twarde postanowienie uczyć się sumiennie do egzaminu w lutym. Nie zaczynamy oczywiście od razu, bo przecież załatwienie wszystkich stażowych rzeczy zajmuje masę czasu. Przestawiamy się na wstawanie przed 7, często pierwszy raz w życiu chodzimy do pracy, wracamy koło 15.00-16.00. Obiad, chwila regeneracji, sprawy codzienne – robi się godzina 19.00-20.00, za oknem już ciemno. Wreszcie zaczynamy się uczyć. Sporo zdążyliśmy zapomnieć, więc często wracamy do podstaw, uczymy się materiału niemal od nowa. A tymczasem z każdą minutą siła przyciągania łóżka rośnie w tempie wykładniczym… Na domiar złego, regularnie zostajemy na dyżurze, co właściwie uniemożliwia naukę w te dni.

Wnioski nasuwają się same. Dobre przygotowanie do LEK-u to praktycznie praca na cały etat. Łączenie jej ze stażem, zwłaszcza gdy porządnie uczymy się po raz pierwszy, jest zatem karkołomnym pomysłem. Potwierdzają to historie moich znajomych, naszych uczestników i moja własna. Wiele osób uczestniczących w obydwu edycjach kursu (wrzesień 2017 i luty 2018) stwierdzało, że w trakcie 2. edycji byli w stanie poświęcać zaledwie połowę tego czasu, co w wakacje. Kurs zimowy ukończyło również proporcjonalnie mniej uczestników.

Jednocześnie ci, którzy uporali się z LEK-iem zaraz po studiach są zdecydowanie bardziej zadowoleni ze stażu. Mogą zaangażować się w pracę na oddziałach, skupić się na przygotowaniu do specjalizacji i zachować jednocześnie życie towarzyskie. To wszystko drastycznie wpływa na poziom zadowolenia z tego okresu, który może być jednym z lepszych w życiu zawodowym lekarza.

Zwrot o 180°

Uczestnicy wspomnianego we wstępie wykładu przyznali, że ich myślenie o LEK-u i stażu zmieniło się całkowicie. Zauważyli wartość płynącą z wykorzystania wciąż w miarę świeżej wiedzy ze studiów, co zmobilizowało ich do zaplanowaniu pracowitego lata. Wiedzą już też, że nie muszą nigdzie się spieszyć i jeżeli będą potrzebowali odpoczynku, to mogą zacząć staż w marcu lub po stażu zafundować sobie rok spokojnej pracy i dłuuugie wakacje. Jednocześnie nie łudzą się, że wiedza zdobywana na oddziałach przełoży się bezpośrednio na wynik na egzaminie. Przede wszystkim zaś – chcą ze stażu naprawdę skorzystać, a do tego potrzeba sporo energii i skupienia.

Perspektywa “ostatnich wakacji w życiu” jest niezwykle kusząca, to prawda. Zwłaszcza, gdy nasi znajomi nie-lekarze już od dawna używają słowa “urlop”. 🙂 Po zastanowieniu okazuje się jednak, że wakacje zaraz po studiach nie są naszą ostatnią okazją do wypoczynku, a wykorzystanie ich na naukę do LEK-u może się nam bardzo opłacić w dłuższej perspektywie.

Ostatecznie każdy z Was podejmie samodzielnie decyzję. Nie ma jednego, złotego przepisu na LEK. Mam nadzieję, że dzięki wnioskom z tego wpisu będzie ze swojej decyzji po prostu bardziej zadowoleni.

Na koniec zaś – obiecane nagranie ze streamingu. Jest to wymagający czasowo materiał (około 2,5h), ale analizuję w nim dogłębnie nie tylko dzisiejsze tematy. 🙂

Gdyby nasunęły Wam się pytania, to śmiało zadawajcie je w komentarzach lub przez nasz fanpage!

Daro