Wiadomo już, że relacja z pacjentem ma duże znaczenie dla efektywności leczenia, wdrażania zaleceń, kontynuacji działań. Jest też ważna z perspektywy lekarza – kiedy potrafimy budować dobre relacje, czujemy się w pracy lepiej i bezpieczniej, dzięki czemu jesteśmy bardziej skuteczni, pracujemy bardziej wydajnie i zwiększamy swoje kompetencje.

Co w takim razie leży po stronie lekarza? Co może sprawić, że z większością pacjentów uda się zbudować obustronnie korzystną relację?

Emocje vs relacja lekarza z pacjentem

Wiadomo, że pacjenci są różni, przychodzą często poruszeni emocjonalnie, zmartwieni swoją chorobą, sfrustrowani, co może wpływać na ich zachowanie w gabinecie. To samo dotyczy też lekarzy – miewamy różne nastroje, różne osobowości, życie prywatne. Praca z ludźmi jest też w specyficzny sposób obciążająca emocjonalnie – rozmawiamy o bardzo osobistych problemach drugiego człowieka i proponujemy wsparcie, które jest dawane jednostronnie. Czasem przez lekarza, który sam osobiście przeżywa coś trudnego. Dziś mamy dla Was listę wskazówek, co leży po stronie lekarza i może wpływać na relację lekarz-pacjent, ale też jak zadbać o siebie i swoją emocjonalność, oferując ludziom relację pomocową.

Budowanie relacji z pacjentem – 6 kroków

  1. Samoświadomość – bądź świadomy swoich potrzeb, emocji, myśli i zachowań. Żeby zadbać o swoje emocje, trzeba najpierw sobie na nie pozwolić i je poznać, nazwać, zrozumieć. Nie chodzi o to, aby o wszystkich mówić pacjentowi, a o to, aby je uwzględniać. Wymienione aspekty mogą wpłynąć na to, jak interpretujemy rzeczywistość i to, co się dzieje po stronie pacjenta.
  2. Bierz odpowiedzialność za siebie – za to, co robisz i czego nie robisz, za swoje decyzje, zachowania i potrzeby.
    Mów: „Przepraszam, pomyliłem się” zamiast „Tak wyszło” oraz „Wybieram pracowanie w taki sposób” zamiast „Tak było zawsze i tak się robi”.
  3. Nie bierz odpowiedzialności za innych – za to, czy pacjent wdraża zalecenia, za to, jakie decyzje podejmuje zarząd placówki.
    Mów: „Rozumiem frustrację związaną z czekaniem” zamiast „Przepraszam, że musiała Pani czekać” oraz „To nie leży w kompetencjach lekarza rodzinnego, nie mam na to wpływu” zamiast „No przykro mi, zobaczę co da się zrobić”.
  4. Znaj i szanuj swoje ograniczenia. Wszyscy mamy limity, czegoś nie wiemy, czegoś nie chcemy robić, nie mamy siły. Umiejętność przyznania się do błędu, braku wiedzy albo zwyczajnego braku sił wiąże się z akceptacją siebie i tego, jacy jesteśmy.
  5. Stawiaj granice – i nie chodzi tu tylko o powiedzenie „nie” zdrowemu pacjentowi, który prosi o orzeczenie. Chodzi też o postawienie granic samemu sobie, kiedy coraz wyżej stawiamy poprzeczkę, kiedy bierzemy drugi etat, mając pod opieką niemowlę i chorego rodzica, kiedy bierzemy odpowiedzialność za coś, na co nie mieliśmy wpływu. Chodzi o granice na poziomie emocjonalnym, odróżnianie swoich emocji od emocji drugiej osoby, tego, jak się czujemy od tego, co robimy. Granice pomiędzy życiem prywatnym a zawodowym (czy bierzesz służbowy telefon na wakacje?).
    Przykład: To, że ktoś się na Ciebie złości, jeszcze nie oznacza, że Ty go rozzłościłeś. To, że Ty czujesz złość, jeszcze nie mówi, że ktoś się źle zachował.
  6. Proś o wsparcie – relacje generują dużo emocji, zwłaszcza kiedy nam zależy. Czasem trudno się w nich ukoić bez wsparcia. Kontakty z innymi pomagają się wyregulować szybciej i efektywniej.
    Przykład: dobrze jest mieć znajomych lekarzy, którzy rozumieją specyfikę relacji z pacjentami. Zdarza się jednak, że najbardziej pomaga kontakt z psem i opuszczenie na chwilę środowiska pracy. Kiedy nic nie pomaga – idź na psychoterapię.

Relacja lekarza z pacjentem – trening czyni mistrza

Wymienione powyżej zasoby podlegają treningowi. Nikt się z nimi nie rodzi, nie są stałe raz na zawsze. Ćwiczymy, wchodzimy w różne relacje, poznajemy nowe osoby, uczymy się od nich. Od wczesnego dzieciństwa doświadczamy i dowiadujemy się, jak działa świat społeczny. Na tej podstawie decydujemy o każdej nowej relacji. Jednym ze sposobów na tego typu trening jest psychoterapia. Szczególnie dotyczy to osób, które rozpoznają u siebie utrwalone niekorzystne wzorce (np. uprzedzenia do całej grupy, tendencja do agresywności zamiast asertywności, lęk wobec autorytetów i niestawianie granic w ich obliczu).

Inną wskazówką jest powtarzający się problem, nawet jeśli pozornie leży on po stronie innych osób („zawsze trafiam na takich ludzi”). Z psychoterapii można korzystać, kiedy chcemy rozwinąć te zdolności, nie cierpiąc na zaburzenia psychiczne.

Budowania relacji uczymy się całe życie, więc jeśli to czytacie, pewnie macie już spore doświadczenie. To kawał ciężkiej pracy wykonany na podwórkach, w kłótniach z rodzeństwem, znajdowaniu sposobu na zdobycie uwagi mamy. To błędy, których już więcej nie powtórzymy i sukcesy, z których wyciągnęliśmy nową wiedzę.

Kiedy mamy to na uwadze, można ten aspekt rozwijać „przy okazji”, nadając jedynie kierunek swojej pracy.

——————————————————-

o autorce:

mgr Magdalena Wiśniewska

Psycholożka, Psychoterapeutka, Asystentka w Pracowni Psychologii Klinicznej w Katedrze i Zakładzie Medycyny Rodzinnej UMed w Poznaniu